
Rutyna niemodna
Rutyna
«postępowanie lub wykonywanie jakichś czynności według utartych schematów»
SJP PWN
Rutyna dnia codziennego vs rutyna poranka
Cała ta niemodność rutyny moim zdaniem bierze się jedynie z ujmowania jej definicji w takich właśnie słowach. Nie dość, że schematy to jeszcze utarte! Wieje nudą. Nie ma co się dziwić, że do rutyny podchodzimy co najmniej z rezerwą, jeśli nie z jawną niechęcią.
Inaczej spojrzymy na sprawę, gdy do samej „rutyny” dodamy jeszcze jakieś określenia. Taka chociażby „rutyna dnia codziennego” w pełni oddaje obawy związane z prowadzeniem mało ciekawego (od razu nudnego?) życia. Znaczenie tego wyrażenia moglibyśmy rozwinąć jako 'zestaw czynności wykonywanych każdego dnia’. Mamy więc ten schemat (zestaw), jest utarty (każdego dnia). I na pierwszy rzut oka cóż jest ciekawego w takim życiu… ciągle to samo!
Tyle że to nie jedyne spojrzenie na problem.
Czy rutyna dnia codziennego daje bezpieczeństwo? Daje. Czy pozwala lepiej dzielić się obowiązkami? Pozwala. Czy ułatwia przewidywanie kolizji i trudności w realizowaniu planu? Ułatwia. Widać więc, że rutynowe podejście ma swoje zalety (a nie wymieniłam – jeszcze – wszystkich!). To tylko kwestia spojrzenia na wybraną stronę. A w zasadzie kwestia przekonań, jakie będziemy w sobie budować i umacniać.
Rutyna poranka – czasem tylko dla mnie
Równie dobrze możesz nazwać ją rytuałem lub nawykiem – i o tym aspekcie doboru nazwy była już mowa. Tym razem chcę zwrócić Twoją uwagę na inny element znaczenia. Rutyna poranka jako zestaw ustalonych czynności wykonywanych rano może być Twoim sposobem na zadbanie o swoje potrzeby (fizyczne – gimnastyka, szklanka wody, psychiczne – medytacja, dziennik, rozwojowe – książka, języki). To, że będziesz powtarzać picie wody po przebudzeniu, medytację czy półgodzinne czytanie każdego dnia wcale nie oznacza, że jesteś nudna, co nie? Przecież one wszystkie generują tylko dobry efekt. A rutyna pozwala nawet nie tyle pamiętać, ile realizować je na co dzień.
Co daje rutyna?
Obiecałam, więc pokuszę się o przybliżenie jeszcze kilku zalet wprowadzania rutyny w swoim codziennym życiu.
Wspomniane już bezpieczeństwo zakłada także obniżenie ryzyka, że pominiesz działanie dla siebie ważne. Znalezienie w swojej codziennej rutynie miejsca na 15 minut hiszpańskiego niewielkim wysiłkiem pozwoli Ci na wakacjach zamówić najlepsze patatas bravas. Drugi aspekt bezpieczeństwa to przewidywalność efektów. Jeśli nie kłócisz się z kalendarzem, po jakimś czasie łatwo określisz, ile czasu potrzebujesz na wykonanie danych zadań i rozplanujesz swoją pracę tak, by z niczym nie gonić. To nie wszystko! Bazując na rutynowych czynnościach, dużo łatwiej jest również zoptymalizować swoje działania: dopasować kolejność, usunąć rozpraszacze czy znaleźć pory najlepszej wydajności. Wystarczy zwrócić odrobinę uwagi na to, co robimy regularnie.
Powtarzalność przekłada się oczywiście także na wyrabianie nawyków. Rutyna jako sekwencja czynności wspiera ten proces, bo dużo łatwiej jest zmieniać lub dodawać nowe nawyki do już istniejących działań – podpinać kolejne ogniwa to tego samego łańcucha.
I uważam, że to nadal jeszcze nie wszystkie! Widzisz kolejną zaletę rutynowego działania? Daj znać w komentarzu!
Jak pilnować się ustalonego planu?
To pytanie usłyszałam podczas jednego z warsztatów o planowaniu. Podstawowa kwestia w tym wypadku to wyrobienie w sobie nawyku ustawiającego wiele rzeczy w życiu na dobrym miejscu – nie kłócenie się z kalendarzem. Pomyśl na chłodno. Jeśli planujesz, to dlatego, że wierzysz w potrzebność i celowość danych działań. Dlaczego więc później na gorąco (jak dzwoni budzik, jak obiad już zostanie zjedzony) zaczynasz się zastanawiać nad tym, czy może jednak nie inaczej? Oczywiście jakiś procent sytuacji można przekształcić, by rozegrać je lepiej, ale… niski procent! Zazwyczaj to ten „chłodny plan” będzie optymalny.
Druga sprawa to dotarcie do tego momentu, w którym plany będą optymalne. Zwłaszcza na początku planowania występuje silna tendencja do zakładania, że pójdzie nam szybciej. Urealnienie czasu wykonywania zadań wymaga nomen omen czasu. Ale rutyna w tym pomaga (a nie pisałam?). Jeśli plan będzie możliwy do zrealizowania, nie trzeba będzie się specjalnie wysilać, by się go trzymać.
Rutyna – bardziej szkodliwa czy pomocna?
Jak w zasadzie może Ci zaszkodzić rutyna? Chyba jedynie psychicznie, jeśli wmówisz sobie, że jesteś nudziarą. Choć jak już wspomniałam, schematy działania też się zmieniają, bo przecież ulepszamy nasze rutyny, by stawały się jeszcze bardziej pomocne.
Trzeba też wspomnieć w tym miejscu o jeszcze jednym przekonaniu, które może blokować. Gdy założysz, że za wszelką cenę musisz wykonać to, co ustalone, staniesz się zakładnikiem planu. A przecież nie po to planujemy, żeby wyciąć z życia spontaniczność, tylko by później mimo niej ogarnąć swoje zobowiązania. To, że ogólnie będziesz każdego dnia szlifować angielski przez godzinę przed południem, nie oznacza, że w przyszły czwartek nie pójdziesz na kawę z koleżanką, która wróciła akurat do miasta. Chill, w następnych dniach dorzucisz ten angielski gdzieś 🙂
Tyle z moich rozmów, testów i pracy nad głową. A Tobie jak kojarzy się rutyna?
Zobacz również

Widoczność efektów a realizacja celów
23 października 2021
Cel: przeżyć, czyli o planowaniu awaryjnym
12 czerwca 2021
Jeden komentarz
Pingback: